Atar /09.11.2011r./
Przejechać z Nouakchott do Ataru 440km po to żeby spróbować hiszpańskiej zupy gazpacho – niezła zachcianka ;-).
Ale od początku – bardzo szybko zapadła decyzja , że zabierzemy się z Bartkiem do Ataru – znane miejsce, ludzie – warto sprawdzić co się zmieniło. Dodatkowo możliwość przejazdu klimatyzowaną Toyotą Hilux (ponoć samochód najczęściej wybierany przez ugrupowania terrorystyczne) – nie wiadomo kiedy taki luksus może się powtórzyć:-). Razem z nami jechała jeszcze siostra zakonna – Hiszpanka + szafa, 2 materace, szuflady, plecaki, produkty spożywcze w dziesiątkach słoików, przenośne lodówki i inne.
Podróż zaczęła się od tego, że zgubiliśmy jeden materac po drodze (zsunął się bez ostrzeżenia;-) i zawracaliśmy pilnie wypatrując go na poboczu. Na szczęście dobre dusze go przygarnęły (a nie umiejscowiły w jednym z pobliskich domów) i pomogły skuteczniej umocować na pace.
Dalsza część podróży przebiegła bez problemów. Jedynymi powodami do chwilowego zatrzymania się były wielbłądy stojące na drodze oraz patrole żandarmerii i policji (łącznie 8 na tym odcinku). Ze względu na święto Tabasky, upał oraz przygotowane wcześniej przez nas na potrzeby kontroli „fiszki” (uwzgl. takie dane jak: imię i nazwisko, narodowość, datę i miejsce urodzenia, nr paszportu i data jego ważności, nr wizy i okres jej obowiązywania) – kontrole przebiegły bezboleśnie.
Dotarliśmy do Ataru w ciemnościach rozjaśnianych przez rozgwieżdżone niebo – prosto na kolację u sióstr Hiszpanek – w tym właśnie na wspomniane na początku gazpacho, tartę na słono i tartę na słodko :-).
Następny dzień upłynął nam błogo w przyjemnym chłodzie zacienionego patio siedziby Misji. Dostęp do prądu i wi-fi pozwolił na dalsze nadrabianie zaległości, dopracowanie planu i strategii działania w każdym z miejsc, w których realizujemy projekt
Jeszcze za czasów rajdu Paryż-Dakar (od 2009r. trasa przebiega przez Argentynę i Chile), mieszkańcy Ataru sporo zainwestowali w stworzenie infrastruktury turystycznej lecz w związku z atakami terrorystycznymi na terenie Mauretanii i przeniesieniem rajdu, miasto stało się obecnie jednym z uboższych. Tuż przy jego granicach znajduje się największe i najnowocześniejsze lotnisko Mauretanii – z tym że wojskowe. Kilka miesięcy temu otworzono tu również szkołę pilotów i huk przelatujących samolotów zagłusza spokój tego miejsca.
Dalej działa Centrum dla dzieci niedożywionych. Jeszcze 2 lata temu groziło mu zamknięcie z powodu braku finansów, na szczęście znaleźli się sponsorzy w Szwajcarii i siostra-pediatra wraz z resztą personelu może kontynuować pracę.
Szkoda tylko, że 2 karetki stojące u sióstr przed domem zmieniły w ciągu 2 lat zmieniły miejsce tylko względem rozmieszczenia w ogrodzie.
Z ciekawostek – a Atarze powstały chodniki na ulicach (betonowo-kamienne) – sfinansowane za niewyobrażalnie wielką kwotę z pomocy hiszpańskiej.
Z rzeczy unikalnych – na lokalnym targu nadal można kupić daktyle zaszyte w koziej skórze :D.
[nggallery id=1]